Św. Królowa Jadwiga - biografia

 

Królowa Jadwiga pochodziła z węgierskiej gałęzi potężnego rodu Anjou. Kolebką tego rodu była prowincja w środkowej Francji, ale pierwszy król Węgier z dynastii andegaweńskiej, Karol Robert, był potomkiem neapolitańskiego jej odłamu. Karol Robert, to dziadek naszej królowej Jadwigi, który ożenił się z siostrą Kazimierza Wielkiego, Elżbietą Łokietkówną. Natomiast syn z tego małżeństwa, Ludwik, zwany na Węgrzech Wielkim, poślubił córkę piastowskiej księżniczki z Kujaw i bana Bośni, słynną z urody Elżbietę. Tak więc o córce Ludwika można powiedzieć, iż była na pół Słowianką, a mowę polską słyszała na długo przez przybyciem do Krakowa. Jadwiga Andegawenka urodziła się 18 lutego 1374 r. jako trzecia już córka króla Ludwika i Elżbiety  Bośniaczki. Kronikarze zgodnie twierdzą, że król bardzo kochał swoje córki. Średniowiecznym obyczajem od kołyski planował ich małżeństwa, co w wypadku braku męskiego potomka oznaczało także zabezpieczenie potęgi rozległego królestwa. Czteroletnia Jadwiga została symbolicznie – na przyszłość, jak to wówczas nazywano - zaślubiona Wilhelmowi Habsburgowi i wysłana do Wiednia na dwór swego przyszłego teścia. W niecały rok później zmarła najstarsza królewna węgierska, Katarzyna i Król Ludwik musiał zmienić swoje plany. Teraz Jadwiga miała rządzić z mężem na Węgrzech, a nie w Austrii. Wróciła więc na budziński dwór i spędziła tam trzy lata beztroskiego dzieciństwa u boku rodziców. Nagła śmierć ojca w sierpniu 1382 r. brutalnie przerwała ten okres rodzinnego szczęścia i spowodowała zmianę wszystkich dotychczasowych projektów. Królowa Elżbieta Bośniaczka, żyjąca dotąd w cieniu teściowej i męża okazała się kobietą żądną władzy i chętnie zmieniała dynastyczne plany swojego męża, tym bardziej, że nigdy nie była zbyt przychylna swym przyszłym zięciom. Pod naciskiem małopolskich możnowładców zdecydowała się przeznaczyć na tron polski nie Marię z jej mężem Zygmuntem Luksemburczykiem – jak tego chciał Ludwik – ale młodszą córkę, której zaręczyny z Wilhelmem zostały teraz zerwane. Po długiej zwłoce królowa Elżbieta wysłała 10-letnią Jadwigę z całym jej bogatym i licznym dworem do Polski. Niedługo po przybyciu królewny do Krakowa, 15 października 1384 roku, arcybiskup Bodzanta ukoronował ją na króla, a nie królową Polski/ “in regem Polonie coronata” - jak głosi zapiska w Kalendarzu krakowskim/. Wkrótce rządzący w imieniu Jadwigi dygnitarze małopolscy przeforsowali projekt małżeństwa ich “króla” z wielkim księciem litewskim. Tymczasem w lecie 1385 roku przybył do Krakowa Wilhelm Habsburg z wyraźnym zamiarem dopełnienia małżeństwa ze swą byłą narzeczoną, która niedługo miała ukończyć dwanaście lat, a więc stać się - według ówczesnego prawa - pełnoletnią. Wilhelm zamieszkiwał nie daleko od Wawelu, ale nie zrealizował swych planów i musiał uciekać z Krakowa. Małżeństwo Jadwigi z Wilhelmem nie byłoby na pewno małżeństwem z miłości, ale – jak wszystkie ówczesne małżeństwa w panujących rodzinach - małżeństwem politycznym. Taki sam charakter miało jej małżeństwo z księciem Litwy. Zgadzając się na poślubienie Jagiełły Jadwiga nie była w pełni świadoma dziejowego znaczenia tego aktu, co nie zmniejsza jej osobistego dramatu, jaki się za tą zgodą kryje. Przecież miała dopiero 11 lat, a od roku żyła z dala od matki i siostry, które bardzo kochała, z dala od rodzinnego kraju, z którego nadchodziły smutne i niepokojące wieści o intrygach i rozruchach. Toteż nie można się jej dziwić, że przeżywała ciężkie chwile rozterki i wahania, czego echem niech pozostanie – prawdziwy, czy nie – opisany przez Długosza epizod rąbania toporem bramy wawelskiego zamku, gdy ją przed królową zamknięto. Nie umniejsza to w niczym wielkości królowej Jadwigi a czyni ją bardziej nieschematyczna, pełną energii potomkinią znanych z temperamentu Andegawenów i Łokietkówny. Ofiara małej dziewczynki obok tragicznego akcentu, wyolbrzymionego w legendzie i w literaturze, zaczęła z latami nabierać znamion wielkości, gdy okazało się, że królowa potrafiła dorosnąć do trudnej sytuacji, co więcej - potrafiła odnaleźć w niej swoją rolę i swoją drogę do świętości. Największa zaś nagrodą za ofiarę Jadwigi była chrystianizacja Litwy i jej unia z Polską. Toteż bez cienia sceptycyzmu możemy powtórzyć za księciem litewskim, Skirgiełłą, który mówiąc o nieudanych próbach wcześniejszej chrystianizacji Litwy, tak powiedział o Jadwidze: “To dla niej przeznaczył Bóg tę chwałę, która trwać będzie na wieki”. W dniu dwunastych urodzin Jadwigi, 18 lutego 1386 roku, odbył się jej ślub z Jagiełłą, który trzy dni wcześniej na chrzcie otrzymał imię Władysława. Natomiast 4 marca mąż Jadwigi ukoronowany został na króla Polski. Na wiosnę następnego roku król Jagiełło wyruszył na Litwę, by rozpocząć jej chrystianizację. W tym samym czasie królową postawiono na czele rewindykacyjnej wyprawy na Ryś, przyłączoną do Węgier przez króla Ludwika, wbrew woli Kazimierza Wielkiego. Stopniowo zaczynała się zwiększać aktywność młodej królowej, a w sygnowanych przez nią dokumentach zniknęło wkrótce wyjaśnienie, że podjęła daną decyzję “zasięgnowszy dojrzałej rady naszych baronów”. Jadwiga Andegawenka przeniosła do Polski węgierski zazwyczaj tworzenia odrębnego dworu królowej, równie licznego i wystawnego, jak dwór króla. W skład dworu królowej Jadwigi weszli polscy dygnitarze, pełniący tam wysokie funkcje, duchowni z Węgier i najczęściej z Pragi, a wśród kobiet były zarówno przybyłe z królową Węgierki, jak i panie z życzliwych Andegawenom rodzin Tęczyńskich i Melsztyńskich. Królowa utrzymywała stałego lektora, który czytał damom w czasie ręcznych robótek, oraz muzykantów i kopistów. Z całym swoim dworem królowa Jadwiga podróżowała i przyjmowała wielu gości. Jeździła konno i pięknie się ubierała. Była wysoką, dobrze zbudowaną blondynką, o której tak pisał współczesny jej włoski kronikarz: “na cały świat znana była piękność jaśniejąca wspaniałością i urokiem tej królowej z Węgier”. Zachwyt kronikarzy podzielili w naszych czasach naukowcy, badający grób królowej. Dała się ona poznać nie tylko jako piękna kobieta, lecz także jako troskliwa i odpowiedzialna władczyni o niepospolitej indywidualność. Jej autorytet był tak wielki, że - mimo młodego wieku - występowała jako rozjemca w nieustannych sporach Jagiełły z jego rodziną, pertraktowała z Wielkim Mistrzem Zakonu Krzyżackiego oraz ze swym szwagrem, bezwzględnym Zygmuntem Luksemburczykiem. Królowa przyjęła postawę ofiarnej służby narodowi i Kościołowi polskiemu, kontynuując najlepsze tradycje średniowiecznych monarchów chrześcijańskiej Europy. Nie kopiowała biernie owych tradycji, lecz swoje decyzje dostosowywała do aktualnych potrzeb kraju, w którym przyszło jej panować. Nie wprowadzała znanych jej z rodzinnego domu rycerskich obyczajów, gdyż były one Polakom obce. Pomyślała o odnowieniu Uniwersytetu i postarała się o stworzenie Wydziału Teologicznego. Wielką też wagę przywiązywała do wykształcenia misjonarzy dla Litwy. Mimo wielu rodzinnych tragedii/ zamordowanie matki przez spiskowców, przedwczesna śmierć siostry, Marii/ królowa Jadwiga nie poddała się nigdy biernemu smutkowi. Do końca prowadziła swój ruchliwy tryb życia, a nawet w swym smutku z powodu “hańby bezpłodności” i w swym lęku przed śmiercią w okresie ciąży zachowała spokojną godność i chrześcijańską pokorę. Oczekiwanie przez wszystkich z wielkim utęsknieniem i nadzieją dziecko królowej, Elżbieta Bonifacja, urodziło się przedwcześnie 22 czerwca 1399 r. i po trzech dniach zmarło. Nadszedł lipiec 1399 roku. Na Wawelu konała dręczona połogową gorączką królowa Jadwiga, a cały Kraków “wśród łez zanosił modlitwy” o jej wyzdrowienie. 17 lipca w południe Jadwiga zakończyła swe krótkie, 25 lat trwające życie.

Stanisław ze Skarbimierza w czasie kazania na pogrzebie królowej zastanawiał się głośno: “dlaczego nie zostaliśmy wysłuchani w naszych prośbach”. Odpowiadając zaś na to pytanie, powiedział m.in. “może też być, że wszystko to stało się w celu wypróbowania naszej wiary, aby na Wschodzie i na Zachodzie i we wszystkich częściach świata poznano i przekonano się jaka jest ta nasza wiara i przysięgi, które trzeba dochować”. Należałoby dziś znowu zadumać się nad odpowiedzią Stanisława ze Skarbimierza, gdyż królowa Jadwiga pokazała również nam, jaka powinna być nasza wiara i jak należy dochować przysięgi. Pozostawiła bowiem po sobie nie tylko żal, ale także bogate i zobowiązujące dziedzictwo, zawarte w jej dokonaniach i w realizowanych przez nią wartościach. Królowa Jadwiga Andegaweńska żyła w ciekawym okresie jesieni zachodnio-europejskiego średniowiecza, kiedy to w kulturze polskiej pojawiły się pierwsze skowronki jej złotego wieku. W drugiej połowie XIV stulecia ożywiły się kulturalne kontakty Polski z Europą zachodnią, a jednocześnie dokonywała się intensywna asymilacja elementów kultury bizantyjsko-ruskiej z kulturą rdzennie polską. W wyniku tych procesów zaczęła się kształtować ta specyficznie polska forma kultury chrześcijańskiej, dzięki której Polska stałą się przedmurzem dla Zachodu, a znakiem i wzorem dla Wschodu. Wspomnienie zjawiska nasilały się za panowania błogosławionej królowej Jadwigi; po części przez nią i dzięki niej. Symbolem zaś jest umieszczenie w 1382 roku w jasnogórskim klasztorze paulinów, sprowadzonej z Węgier ikony, którą czcimy do dziś jako Maryję Królowę Polski. Młoda królowa zdradziła swoich współczesnych wielką kulturą osobistą, oczytaniem i wyczuciem piękna. Ściągała do Krakowa uczonych z Pragi, a nawet z Heidelbergu/ Mateusz z Krakowa/ i potrafiła nawiązać a nimi dialog. Zaświadczył o tym najpiękniej Stanisław ze Skarbimierza – pierwszy rektor odnowionego uniwersytetu - mówiąc o “najintymniejszym uczuciu naturalnej przyjaźni, które złączyło ją z nami”. Z dworu ojca wynosiła Jadwiga podstawowe wykształcenie religijne, znajomość łaciny, niemieckiego i prawdopodobnie włoskiego, a także zamiłowanie do lektury i wzorce estetyczne. Dopiero jednak w Polsce ukształtowała się jej osobowość dojrzałej, mądrej kobiety o bogatym życiu wewnętrznym. Było to zasługą jej wrodzonych zdolności i szerokich zainteresowań, a także otaczających ją ludzi, którzy stworzyli w Krakowie prężny ośrodek kulturalny. Królowa Jadwiga, w miarę jak dorastała, nie tylko sama dobierała sobie doradców, ale inspirowała ich poczynania lub wręcz sama o pewnych rzeczach decydowała. Jadwiga Andegawenka lubiła otaczać się pięknymi przedmiotami, z których zachowało się bardzo niewiele: m.in. szkatułka z kości słoniowej, roztruchan i podobno przez nią haftowany racjonał.

Niedawno wydano w Polsce pięknie ilustrowany kodeks stanowiący część posagu córki Ludwika Węgierskiego. Jest to tak zwane  Legendarium Andegaweńskie, zawierające żywot Chrystusa i niektórych świętych przedstawione w nieco innym układzie a także w innej formie literackiej niż w popularnej wówczas w całej Europie “Złotej Legendzie” Jakuba z Voragine. Oryginalność Legendarium polega również na umieszczeniu w nim żywotów świętych z rodziny Andegawenów /np. Św. Ludzika, biskupa Tuluzy/, Świętych węgierskich /św. Władysława, króla Węgierskiego/ oraz św. Stanisława ze Szczepanowa. Kodeks ten stanowił część biblioteki brata króla Ludwika, Andrzeja, zamordowanego młodo w Neapolu, gdzie miał panować. Ludzik wyprawił się do Neapolu, by pomścić brata i chociaż politycznego sukcesu nie odniósł - przywiózł na Węgry księgozbiór brata, w tym – omawiany kodeks. Razem ze swą nową właścicielką kodeks wędrował do Polski, a królowa Jadwiga ofiarowała go katedrze Wielińskiej na rok przed swą śmiercią. Dzieje Legendarium, stanowiące część burzliwych losów Andegaweńskiej rodziny, ilustrują doskonale ożywione kontakty i wpływ włosko-węgierskie, a potem włosko-węgiersko-polskie. Psałterz floriański powstały w Polsce za panowania Jadwigi Andegaweńskiej i chyba na jej zamówienie nawiązuje stylistycznie do Legendarium, gdyż tak samo łączy w swoich miniaturach włoskie wzory z elementami ornamentyki bizantyńskiej. Oba te kodeksy i Czarny Krucyfiks na Wawelu mogą służyć jako wzorce piękna, uznawane przez królową. Uznawane i w jakiś sposób propagowane ale nie narzucane miejscowym artystom. Bowiem w polskim gotyku, a szczególnie w małopolskiej rzeźbie, dochodził wówczas do głosu tendencje różniące się znacznie od powściągliwego doloryzmu wyrażanego w Krucyfiksie wawelskim. Tendencje te polegały na prymitywizacji czystego, klasycznego gotyku, przetwarzaniu go na sposób ludowy, a znalazły swój najbardziej ekspresyjny wyraz w licznych wizerunkach Chrystusa Frasobliwego. Wizerunkach, które w niewiele zmienionej formie przetrwały w sztuce ludowej do dziś. Wiemy, że królowa Jadwiga dużo czytała i w złożonym na Wawelu skryptorium przypisano dla niej księgi. Niestety, nie zachowała się jej biblioteka i możemy zrekonstruować tytuły niektórych tylko dzieł. Było wśród nich Pismo św. I Złota Legenda, dzieła św. Augustyna i św. Bernardyna, a także Objawienia św. Brygidy szwedzkiej. Te ostatnie zadziwiająco szybko dotarły na Wawel, zauważywszy, że szwedzką księżniczkę kanonizowano w 1391 roku. Uzupełnieniem lektury były rozmowy z grupującymi się w Krakowie uczonymi, których “z daleka do siebie powołania”. Wszyscy otaczający królową uczeni współdziałali w jej największej fundacji kulturalnej – w odnowieniu Krakowskiego Uniwersytety. Szczególnie palącą potrzebą było utworzenie Wydziały Teologicznego, który nie istniał na kazimierzowskim uniwersytecie. Niedawno odkrycie kazania i mowy uniwersyteckie pokazały, że Wydział teologiczny działał już od roku 1397. Umierająca królowa zobowiązała wykonawców swego testamentu do zrealizowania do końca zaczętego dzieła reaktywowania Uniwersytetu. Na ten cel przeznaczyła całą swoją ślubną wyprawę, wzbogaconą darami małżonka i licznych gości. Tak więc królową pochowano w skórzanej, lekko pozłacanej koronie i włożono jej do grobu drewniane jabłko królewskie i drewniane berło pokryte cienką warstwą złota, która starła się niemal zupełnie do dziś. Za pieniądze uzyskane ze sprzedaży wszystkich szat i klejnotów błogosławionej królowej Jadwigi zakupiono budynki na rogu ulicy św. Anny i dzisiejszej Jagiellońskiej. Na miejscy tych kamienic mieszczańskich powstało w następnym stuleciu Colleguim Maius. W rok po śmierci królowej Jadwigi odbyła się uroczysta inauguracja roku akademickiego na odnowionej wszechnicy. Rektor Stanisław ze Skarbimierza w inauguracyjnym kazaniu mówił: “Tak oto w wielości profesorów, co boje swe toczą w Akademii Krakowskiej, rozszerzony jest Kościół, a sznury jego namiotu przedłużone zostały, sama zaś wiata katolicka, otoczona niezwyciężonym murem bojowników, zdolna jest mężnie stawić czoła atakującym ją wrogom”. Słowa te są nie tylko pochwałą działalności odnowionej uczelni, ale również najpiękniejszą podzięką dla jej fundatorki i dobrodziejki, jak nazwali królową Jadwigę XV-wieczni profesorowie w kazaniach wygłaszanych w czasie rocznicowych mszy św. Pamięci o zasługach błogosławionej Jadwigi dla polskiej kultury narodowej nie zgasła po śmierci ludzi, którzy ją znali. Bowiem od XV w. począwszy aż po nasze czasu sprzedane klejnoty królowej błyszczą diamentami sławnych teologów, astronomów, fizyków i humanistów oraz perłami wybitnych dzieł, jakie na uczelni krakowskiej powstały i nadal powstają. Uświadomienie sobie tej ciągłości ułatwia zrozumienie charakteru naszej bogatej tradycji kulturowej. A niepozbywalnym jej ogniwem jest kulturowa spuścizna królowej Jadwigi, patronującej tworzeniu się wielu tendencji i wartości, które zadecydowały o niepowtarzalnym kształcie polskiej, chrześcijańskiej kultury. Dostrzegał to już Norwid, pisząc: “Z rodu /rzekłem/ polskiemu językowi zbywa Uznania, iż litera jest ciągiem ogniwa, I że jakkolwiek jasno każda perła świeci, Przestawa być litanią różaniec bez nici. Dość jest spojrzeć na szereg typów, co, gdy staną, więcej rzekną nad słowa lub księgę pisaną. Benedyktyn: milczący w jaworowym lesie, Za nim pociąg Jadwigi, który w ręku niesie Model Jagiellońskiego uniwersytetu...”